Logika przedszkolaka jest bardzo prosta. Jeśli ktoś nie wychwala pod niebiosa naszych drogich sojuszników z USA – jest agentem Putina, jeśli nie widzi samych plusów wolnego rynku – jest socjalistą, albo i komunistą, kto natomiast krytykuje
odgórne sterowanie wszystkim – jest bez wątpienia agentem lichwiarskiej międzynarodówki. W przedszkolu są zawsze tylko dwie ściany, pod oknem jest „róbta co chceta”, i „zabrania się zabraniać”, a przy drzwiach jest „wielki projekt”, z przodu sali są usraelici, a z tyłu ruskie k...(no nie takich słów nie wypada przedszkolakowi nawet znać).
Jeśli zadać przedszkolakowi pytanie: wielu ludziom brakuje mieszkań, co zrobić?, ten bez wahania odpowie wybudować i rozdać, jeśli spytać o sensowność tzw. ubezpieczeń emerytalnych to odpowie: oczywiście, emerytury są koniecznie potrzebne i to najlepiej już od przedszkola, albo nawet i wcześniej. Jeśli natomiast usłyszy, że ludzie cienko przędą i brakuje im na wychowanie dzieci, to jeżeli akurat ankieter trafi na Rózię Egoistkę, odpowie bez wahania, że mogą wziąć kredyt albo wyjechać za granicę, inny natomiast oznajmi z zatroskaną miną, że trzeba im powypłacać zasiłki. Przedszkolak bez wątpienia nie połączy faktów (różniste podatki, składka na widmową emeryturę kiedyś w przyszłości, i brak funduszy dzisiaj), bo w przedszkolu nie uczą, że każdy skutek ma swoją przyczynę, a każda przyczyna prowadzi do określonych skutków. Dodatkowo przecież wiadomo, że obywatel w pierwszej kolejności winien wpłacić administracji na tworzenie wielkich projektów, albo na rozkradzenie, ale po cichu, a jeśli mu coś zostanie to może sobie za to założyć rodzinę. Z tego, co mu zostanie, oczywiście.
Niestety, nawet w idealnym przedszkolu zdarzyć się może, że panie przedszkolanki, zbierające od dziatwy składki na różne projekty przychylające im nieba w końcu zauważają, że zbierają coraz mniej, a dlaczego? bo w przedszkolu jest coraz mniej dzieci. Dlaczego nie ma dzieci, bo rodzice nie mają pieniędzy. Rozwiązanie, jak to już wyżej wspomniał zapytany przedszkolak, jest banalnie proste, trzeba im dopłacać. Po cóż na szukanie przyczyn tracić cenny czas, tak potrzebny na debaty z cyklu Przedszkole Wielki Projekt, (a małych przedszkolaków to się później do tego projektu poprzycina). Po co śledzić przyczyny i skutki, jeśli wystarczy wziąć i ludziom powypłacać. Znaczy wypłacić część z tego, co się im wcześniej wzięło.
Pomysł jest jednocześnie prosty i genialny, gdyż załatwia naraz dwie obietnice złożone dla pozyskania sympatii mamuś i tatusiów przedszkolaków. O ile pińcet na każde dziecko zrealizowano niezupełnie, to obniżenie wieku emerytalnego spełnia się aż z nawiązką. Czymże jest bowiem renta, wypłacana wprawdzie rodzicom, ale przeznaczona dla dziecka i uwarunkowana posiadaniem takowego, i w domyśle ma być na związane z tym dzieckiem wydatki, jeśli nie wcześniejszą emeryturą, zawieszaną wprawdzie na pewien okres po uzyskaniu pełnoletności, ale wypłacaną przecież z tych samych środków, czyli z budżetu państwa, dla niepoznaki podzielonego na rozmaite fundusze, a koniec końców i tak zasilanego z podatków.
Taka jest logika przedszkolaka, prosta jak zawiązanie sznurówek, dużo socjotechniki, huśtania emocji, mało sięgania po rozum, dużo dobrych chęci i wiary, że się uda, mało rozpoznawania przyczyn i skutków, ale cóż winić przedszkolaka, wszak jest tylko przedszkolakiem, i wiele jeszcze się musi nauczyć.
Czy jednak panie przedszkolanki nie powinny skończyć chociaż pierwszej klasy?